Niczym... Zwiadowcy? Prawdodziejka - Susan Dennard

Znalezione obrazy dla zapytania prawdodziejkaTytuł: Prawdodziejka
Autor: Susan Dennard

Cykl: Czaroziemie
Tom: 1
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 400
Tłumaczenie: Regina Kołek, Maciej Pawlak
Moja ocena: 10/10



(wrzesień 2017)
psst: teraz się z tą oceną nie zgadzam, ale trudno.


Już na samym wstępie chcę wytłumaczyć dwie rzeczy: po pierwsze, dlaczego, ja się pytam, tytuł posta wskazuje na podobieństwo Prawdodziejki do Zwiadowców? Otóż czytając tę powieść czułam dokładnie to samo, co czułam czytając książki, od których rozpoczęłam moją przygodę z czytaniem. Nie potrafię opisać tego uczucia, ale to jest po prostu... piękne. Nigdy nie spodziewałam się, że jeszcze kiedykolwiek trafię na taką powieść, która wywoła we mnie właśnie takie emocje jak Zwiadowcy, ale właśnie w Prawdodziejce je dostałam, odczułam. Oczywiście, nie było to tak silne uczucie, ale sam fakt, że było go choć odrobinę, zaważył na ocenie tej powieści. Skoro już mówimy o ocenie, przejdźmy do drugiego pytania, a mianowicie: czy tylko mi się wydaje, że wreszcie dałaś 10? Owszem. Dałam 10. Z początku zamierzałam ocenić tę powieść na 9, a za to kolejnej - jeśli będzie przynajmniej tak samo dobra - dać 10. Ale kiedy usłyszałam, że Wiatrodziej nie dorównuje swojej poprzedniczce, postanowiłam, że dam maksymalną ocenę. Drugim moim wytłumaczeniem jest to, iż Naznaczonym śmiercią dałam 9, a to było po prostu lepsze. Bo przecież nie mogłam dać 9.5, prawda?

Okej, mam nadzieję, że wystarczająco się wytłumaczyłam, przejdźmy zatem do głównej części posta!


Safiya to jedyna w Czaroziemach prawdodziejka, zdolna zdemaskować każde kłamstwo. O jej darze nie wie nikt poza nią - i musi tak pozostać, inaczej zostanie wykorzystana do konfliktu między imperiami. 

Iseult, więziosiostra Safi, niby jest więziodziejką, ale jej prawdziwe moce nie są znane nawet jej samej.
Już na samym początku powieści bohaterkom grozi niebezpiczeństwo. Krwiodziej chce dorwać prawodziejkę za wszelką cenę, dziewczyny rozdzielają się, wpadając w jeszcze większe tarapaty, Safi poznaje wiatrodzieja (niech on się wreszcie nauczy zapinać koszulę!), a Iseult wraca do rodzinnej wioski, próbując zdefiniować własne moce.

Wyjął łyżkę z kieszeni płaszcza. - Pełen serwis, co? Wiesz, ilu ludzi na górze zabiłoby za łyżkę? 
- A wiesz - wypaliła - ilu ludzi mogłabym zabić łyżką?


Relacja Safi i Iseult jest przykładem pięknej i prawdziwej przyjaźni. Dziewczyny są w stanie oddać życie za siebie nawzajem, byleby tylko chronić drugą. Dziewczyny są bohaterkami, które lubi się od pierwszej strony i nie przestaje ani na moment.

Nie tylko bohaterki wzbudziły moją sympatię. W powieści pojawiają się także krwiodziej i wiatrodziej - kolejno Aeduan i książę Merik. Rozdziały są pisane również z ich perspektywy (trzecioosobowej), dzięki czemu poznajemy ich takich, jakimi są naprawdę, a nie takimi, jakimi widzi ich Safi czy Iseult. Księcia Merika poznajemy zanim spotka się on z Safi, czyli już na samym początku książki - czwarty rozdział napisany jest z jego punktu widzenia.

Każdy z bohaterów miał swoją własną mieszankę cech - i dobrych i złych - które tworzyły postać nie do zapomnienia. Postaci nie są idealne, są ludzkie, mają wady, popełniają błędy. Są wykreowani tak, że bez problemu jesteśmy w stanie sobie ich wyobrazić. Polubiłam bohaterów. Bardzo.
Za to relacje Merika i Safi... po prostu ach 😄.

Czasami sprawiedliwość objawia się w małych zwycięstwach.

Na początku książki mamy pięknie rozrysowany świat Czaroziemów, która naprawdę pomogła mi się zorientować w tym miejscu i nie pozwoliła mi się pogubić.
Czy zauważyliście, że w polskiej wersji mamy dwóch tłumaczy? Rozdziały 1 - 21 tłumaczyła P. Regina Kołek, P. Maciej Pawlak natomiast rozdział 22 - 40. I tutaj mam do was pytanie: czy zauważyliście zmianę w stylu pisania (tłumaczenia), języku? Przyznam szczerze, że wiedziałam o tym przed przeczytaniem powieści i byłam przygotowana, wiedziałam, gdzie zaczyna się inne tłumaczenie. Z tego co pamiętam, różnica była. Nie przeszkadzała mi ona jednak tak bardzo, żeby odłożyć książkę i przestać czytać, zupełnie nie. Nie uważam, że jedno tłumaczenie było lepsze od drugiego, mówię jedynie, że dało się zauważyć różnicę - choć była ona minimalna.

Habim pokazał Safi, jak używać własnego ciała jako broni, ale to Mathew nauczył ją posługiwania się umysłem i przekonał o sile słowa.

 Autorka stopniowo wprowadza nas w świat Prawdodziejki. Krwiodziej, więziodziej, pływodziej, nici więzi - że co? Wszystkiego dowiadujemy się powoli, nie jesteśmy przytłoczeni nadmiarem tych informacji. Bardzo mi się to podobało.


Naprawdę gorąco zachęcam was do przeczytania Prawdodziejki, poznania wspaniale wykreowanych bohaterów i ciekawie wykreowanego świata. Jeśli powieść już przeczytaliście, zachęcam do podzielenia się opinią w komentarzu, linki do recenzji mile widziane 😊. Trzymajcie się ciepło i do przeczytania!


Zapraszam również na:



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czytelnicze Nawyki TAG

Jak nie nudzić się w wakacje?

Letni book TAG